Maciej Jakuboszczak właściciel Zakład Remontowo Budowlany Maciej Jakuboszczak

Ruiny, które nie straszą
 
Zielona Góra jest jednym z niewielu miast w Polsce posiadającym w swoich granicach kilkanaście pałaców będących wyjątkowymi perłami architektury. Jedna z nich znajduje się w zielonogórskim Zatoniu. To pałac usytuowany w części rozległego parku krajobrazowego. Zabezpieczone ruiny pałacu w Zielonej Górze – Zatoniu są jedynym tego typu obiektem w mieście i województwie udostępnionym dla zwiedzających. Iluminacja obiektu sprawia, że jest on widoczny z ulicy wiodącej do centrum miasta. Książęcy pałac szybko stał się rozpoznawalną wizytówką Zielonej Góry.
 
Pałac w Zatoniu został wybudowany przez Balthazara von Unruh pod koniec XVII wieku. W I poł. XIX w. rezydencja trafiła w ręce słynnej księżnej Doroty Talleyrand-Perigord. Księżna przyjechała do Zatonia w 1840 r. To z jej inicjatywy dokonano przebudowy dworu, przekształcając go w klasycystyczny pałac. Cały zespół został spalony w roku 1945 i pozostaje w trwałej ruinie. Obiekt wpisany jest do rejestru zabytków i podlega ochronie konserwatorskiej.
 
Kompleks pałacowo – parkowy znajdujący się na obrzeżach miasta stanowi ważną przestrzeń dla wypoczynku mieszkańców. W październiku 2018 roku obiekt udostępniono zwiedzającym. Co istotne prowadzona jest rewitalizacja parku, która potrwa do 2020 roku.
 
W 2019 roku planowane są w oparciu o ruiny pałacu wieczorne koncerty plenerowe, biesiady historyczne i wernisaże sztuki. W Zatoniu prowadzone są tzw. żywe lekcje historii, podczas których dzieci i młodzież z zielonogórskich szkół poznają historię miejsca i architektury.
 
Maciej Jakuboszczak, wykonawca
To była bardzo nietypowa realizacja, dlatego że z reguły coś się remontuje, czy odbudowuje, a tu mieliśmy do czynienia z umocnieniem ruin. Gdy po raz pierwszy oglądałem to miejsce, zobaczyłem ruiny zasypane na półtora metra ziemią i gruzem, poprzewracane ściany. Do tego należy dodać, że podczas prac towarzyszył nam ścisły nadzór konserwatora zabytków. Ta współpraca była jednak doskonała.  Utrudnieniem okazało się zdobycie odpowiednich cegieł niezbędnych do odbudowy. Zużyliśmy do odbudowy ponad siedemnaście ciężarówek wypełnionych cegłami. Pochodziła ona z budynku w okolicach Grudziądza. Można powiedzieć, że cały ten rozebrany budynek przetransportowaliśmy do Zatonia. Znalezienie odpowiednich cegieł było wyzwaniem. Tu chodziło o zdobycie tzw. cegły kościelnej, która różni się formatem. Występowała ona najczęściej w XVIII-XIX wieku. Poszukiwania trwały długo. I nawet udawało się nawiązać kontakt z kimś oferującym ten rodzaj cegły. Problem był w tym, że oferujący zwykle dysponował dwiema może czterema paletami. My potrzebowaliśmy siedemnaście ciężarówek. Dla zobrazowania problemu warto zaznaczyć, że na jednego tira wchodzi 18-20 palet cegieł. Ogrom prac dotyczył zabiegów czysto konserwatorskich. Odnowiony został herb, który był w opłakanym stanie. Wszystkie nakrywy z piaskowca, całe zwieńczenie zostało zachowane w oryginale. To był ogrom prac dosłownie na każdym metrze tego obiektu trwający pół roku. Ale efekt jest satysfakcjonujący.